Zdolności definiujemy jako indywidualne właściwości osobowości człowieka, dzięki
której można kształtować różnego rodzaju nawyki, sprawności i umiejętności [Hornowski 1978, Limont 2010]. Chodzi zatem o podatność osoby na uczenie się, czy to w sposób zorganizowany, np. w przedszkolu, szkole, czy w sposób indywidualny - lekcje indywidualne, nauczanie domowe, czy też samodzielne zdobywanie wiedzy - samokształcenie.
Zdolności są to więc takie różnice między ludźmi, które sprawiają, że w tych samych warunkach osiągają oni różne efekty uczenia się - odmienne poziomy umiejętności, wiedzy, inne rezultaty i szybkość działania, możliwości wykonania własnych wytworów różniących się dokładnością pracy, zakresem, formą.[Tomaszewski 1976].
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w grupie dzieci w wieku przedszkolnym lub szkolnym. Uczestniczymy w bardzo interesujących zajęciach, dopasowanych do naszego wieku. Prowadzi je nasza miła, uwielbiana i kochana przez wszystkich pani. Jak to się dzieje, że niektóre z dzieci zapamiętają więcej niż inne, uczą się więcej i szybciej, potrafią lepiej, w sposób ciekawszy i bardziej nowatorski zastosować te same informacje? Przecież uczestniczą w tych samych zajęciach...
Takie różnice w absorbowaniu i wykorzystywaniu wiedzy powodują zdolności, które są w pewnym stopniu wrodzone, ale w większym stopniu są kształtowane w procesie wychowania i nauczania od najmłodszych lat. Zatem w procesie wychowania i nauczania należy wzmacniać zdolności wrodzone oraz łagodzić trudności, które się pojawiają u niektórych dzieci zdolnych.
Zdarza się oczywiście, że wychowanie dzieci zdolnych przebiega bez większych komplikacji. Rodzice i pozostałe otoczenie w pełni akceptuje, rozumie, wspiera, zna potrzeby dziecka zdolnego. Dziecko zdolne może rozkwitać.
Jednakże w większości niestety, zdolności, szczególne uzdolnienia czy wręcz talent dziecka pozostają nieodkryte, są utajone. Dziecko nie rozumie swoich zachowań, pragnień, ukrywa podświadomie swoje zdolności w obawie przed brakiem akceptacji, ryzykiem wyśmiania, bycia innym, niezrozumianym. Chce być akceptowane - chce być takie, jakim oczekują od niego rodzice, środowisko rówieśnicze. Ale nie jest sobą. Z czasem samo nie wie, kim jest. Otoczenie oczekuje od niego standardowych zachowań i cech nieodbiegających od normy. A przecież ono jest inne... jest wyjątkowe! Każde dziecko, którego potrzeby są niespełnione, każde dziecko nieakceptowane wycofuje się z relacji z otoczeniem, również z rówieśnikami. A co dopiero dziecko zdolne, które odbiera rzeczywistość mocniej, bardziej, szerzej, głębiej... Jego ból spowodowany odrzuceniem przez świat, zwłaszcza ten najbliższy, najbardziej kochany, jest również mocniejszy, większy, głębszy... Co może czuć takie dziecko? - poczucie niesprawiedliwości, żal, poczucie klęski, niezrozumienie, odrzucenie, pustkę. W sytuacji przedłużania się takich uczuć nie trudno o stany depresyjne, lęki, nerwice, a w konsekwencji zespół zwany syndromem nieadekwatnych osiągnięć i wszystkie negatywne skutki z nim związane.
Pomyślicie: "No bez przesady!" ?
Postawcie się chociaż na chwilę na miejscu tych dzieci. Poczujcie to, co czują one! A potem pomnóżcie to razy dwa, trzy, a nawet więcej!
Pomyślicie: "No bez przesady!" ?
Postawcie się chociaż na chwilę na miejscu tych dzieci. Poczujcie to, co czują one! A potem pomnóżcie to razy dwa, trzy, a nawet więcej!
Zapytacie jak to się dzieje?
U naszych dzieci pojawiają się czasem cechy i zachowania obce nam - rodzicom, których nie rozumiemy, a nasze dzieci dążą do ich realizacji usilnie, czasem buntując się przeciw naszemu światopoglądowi i dotychczasowej naszej wiedzy na różne tematy. Są to często dla nas zjawiska obce, nieznane i niezrozumiałe. Zatem instynktownie uciekamy od tego albo atakujemy, zwłaszcza, jeśli nie mamy czasu zastanawiać się o co chodzi. Oczekujemy od dzieci, żeby zachowywały się "normalnie", "dobrze", grzecznie", tak, jak większość społeczeństwa oczekuje... Robimy to, bo sami nie chcemy być na językach i słyszeć za plecami: "No co za matka/ojciec!" Wymagamy od dzieci po prostu konformizmu, aby funkcjonowały zgodnie z przyjętymi zasadami w przedszkolu, szkole itp. Czasem też mamy sami głęboko ukryte potrzeby, marzenia, których nie spełniliśmy i "przepisujemy w spadku" je naszym dzieciom, bo wydaje nam się, że przecież to właśnie jest dla nich najlepsze. Zapominamy jednak o tym, że przyjęte zasady w danej społeczności mogą być po prostu obiektywnie głupie, zbyt restrykcyjne, że mogą nie mieć w rzeczywistości żadnego uzasadnienia, a nasze potrzeby nieodpowiadające potrzebom naszych dzieci. A jednak wymagamy ich przestrzegania przez nasze dzieci. Kiedy dziecko nas pyta: "Ale dlaczego?" - odpowiadamy zdawkowo "Bo tak i już. Bo tak się robi." Dziecko oczywiście tego nie rozumie - i słusznie! Bo nie dostało przecież wyjaśnienia, więc nie ma powodów, aby zmieniło swoje zachowanie. Dąży więc dalej do realizacji swojego celu, często buntując się przeciwko całemu otoczeniu i światu.
Czy nie lepiej w takiej sytuacji dla dziecka i dla rodzica jest zatrzymać się na chwilę i zadać sobie pytanie: Dlaczego właściwie dla niej/niego jest to takie ważne? - odpowiedź jest prosta - są to zdolności, które dziecko w naturalny sposób pragnie rozwijać, a są one blokowane. I mimo, iż jest to dla nas niezrozumiałe, trudne do pogodzenia z naszym postrzeganiem dziecka i rzeczywistości, warto dać dziecku szansę na rozwinięcie jego naturalnych, wrodzonych predyspozycji, pomimo naszych obaw o przyszłość... Być może rodzi się na naszych oczach, pod naszymi skrzydłami "nowy" Einstein lub Leonardo da Vinci...